- Lokalnym działaczom PiS z Łasku "zabrakło języka w gębie", gdy uzmysłowiono im, iż taryfę za ciepło zatwierdził szef Urzędu Regulacji Energetyki (powołany przez premiera Morawieckiego), a limity podwyżek wymyśliła sama minister Anna Moskwa - czytamy w artykule przygotowanym przez redakcję Wirtualnej Polski. Zachęcamy do lektury.
Za WIRTUALNA POLSKA - https://wiadomosci.wp.pl/nowa-afera-dzialacze-pis-juz-testuja-czy-uda-sie-zwalic-wine-na-samorzady-6854068559641152a
Minister klimatu Anna Moskwa obiecała latem 2022 roku zatrzymanie podwyżek za ogrzewanie na poziomie 42 procent. Jak już informowaliśmy w WP, nie udało się tego zrealizować. Od końca grudnia w całym kraju lokalnymi społecznościami wstrząsają wiadomości o rujnujących podwyżkach za ciepło. Może to być 100, 240, a nawet 432 procent. W liczącym 16 tys. mieszkańców Łasku (woj. łódzkie) po podwyżce metr sześcienny ciepłej wody może w niektórych blokach kosztować nawet 100 zł, czyli trzykrotnie więcej niż w znacznie bogatszej Warszawie.
Przez wzrost cen ogrzewania miesięczny czynsz za około 60-metrowe mieszkanie w Łasku dochodzi do nawet 1200 zł. Wiadomość o podwyżkach trafiła do mieszkańców w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Już 4 stycznia około 200 oburzonych osób stawiło się pod urzędem miasta. Towarzyszący protestującym poseł Piotr Polak i radny Przemysław Urban (obaj z partii Prawo i Sprawiedliwość) twierdzili, że podwyżki to wina burmistrza, bo to on odpowiada za miejską spółkę ciepłowniczą.
Afera o 42 procent. W rzeczywistości podwyżki mogą być niebotyczne
Członkowie PiS i relacjonująca protest regionalna TVP powoływali się na istnienie ustawy, "której zapisy zabezpieczają mieszkańców przed podwyżkami wyższymi niż 42 proc.". Ale jak już wyjaśnialiśmy w WP, "limit podwyżek do 42 proc." to nieprawdziwe sformułowanie, którym na przełomie sierpnia i września posługiwała się minister klimatu Anna Moskwa.
W rzeczywistości w ustawie o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła zapisano limity cen, przy których zaczyna działać mechanizm rządowych rekompensat dla ciepłowni. Odbiorcy nie zapłacą za ciepło więcej niż 150,95 zł/GJ dla ciepła wytwarzanego na podstawie gazu ziemnego lub oleju opałowego oraz 103,82 zł/GJ dla ciepła wytwarzanego z pozostałych źródeł. Gdy ciepłownia ma wyższe koszty, pokrywa je rekompensata.
Skąd więc wysokie podwyżki wyrażone w procentach? W 2022 roku średnia cena sprzedaży ciepła wytworzonego ze źródła opalanego gazem wynosiła w Polsce 71 zł za GJ. Tymczasem limit ceny zapisany w ustawie o rekompensatach to 150,95 zł. Daje to przestrzeń na ponad 100-procentową podwyżkę. Tłumaczyła to w tekstach Wirtualnej Polski Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowa Urzędu Regulacji Energetyki. Wbrew twierdzeniom minister Moskwy, prezes URE jeszcze jesienią ostrzegał, że podwyżki za ciepło - pomimo ustawy - mogą być wysokie.
Wzrost cen jest haniebny. "Niech Warszawa to przyzna".
Jak dowiaduje się WP, pod tą możliwością wysokich podwyżek kryje się właśnie przypadek miasta Łask, w którym działa system małych ciepłowni gazowych i węglowych. W 2022 roku cena ciepła wynosiła tam 60 zł za GJ, ale od stycznia to już 292 zł. Taką taryfę zatwierdził URE, gdy Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej powołało się na wzrost cen gazu.
Jak tłumaczy w rozmowie z WP burmistrz miasta Łask Gabriel Szkudlarek, ustawowa rekompensata nie może pokryć ogromnego wzrostu kosztów związanych z zakupem gazu i przesyłem ciepła.
- Jest mi przykro, że do sprawy wkradła się wielka polityka, rozgrywki i przerzucanie odpowiedzialności rządzących państwem na Bogu ducha winnych samorządowców - mówi nam burmistrz Szkudlarek. - Solidaryzuję się z mieszkańcami, bo wzrost cen jest haniebny. Niech politycy z Warszawy mają odwagę powiedzieć, że takie decyzje podjęli - dodaje.
Burmistrz wraz prezesem ciepłowni w Łasku opublikowali pismo adresowane do premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jacka Sasina i minister Klimatu Anny Moskwy, w którym domagają się zmiany przepisów. Z kolei inż. Ireneusz Nowakowski, prezes Łaskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zachęca swoich lokatorów do podpisywania petycji skierowanej do premiera Morawieckiego. - No przecież sama minister Anna Moskwa mówiła, że podwyżki za ciepło będą zatrzymane na poziomie 42 procent. My mamy podwyżkę o 200 procent. To ja obrywam za to po głowie! - tłumaczy. Prezes Nowakowski twierdzi też, że zainteresowanie składaniem podpisów jest duże. Ich liczby nie potrafił jednak podać.
Jak dowiaduje się WP, działacze PiS wraz z posłem Polakiem 9 stycznia zorganizowali kontrolę poselską w ciepłowni oraz u burmistrza. Według relacji uczestnika rozmów, po kontroli nie zgłoszono uwag. Kontrolującym miało za to "zabraknąć języka w gębie", gdy uzmysłowiono im, iż taryfę dla ciepłowni zatwierdził prezes URE nominowany przez premiera Morawieckiego. Z kolei limity podwyżek, które padają w ustawie, określiła minister Anna Moskwa. Poseł Polak nie przesłał WP swojego stanowiska w sprawie podwyżek i ustaleń z kontroli.
Miasto Łask podzieliło się na dwa obozy. Ci, którzy wierzą burmistrzowi, piszą na Facebooku: "A kłamliwa TV PiS opowiada, jak to dbają o obywateli, zwłaszcza emerytów, którzy nie będą mieli na chleb. Ciekawe, ilu zagłosuje na kłamców". Sympatycy działaczy PiS ripostują: "najwyższy czas brać taczkę i zapewnić ostatnią wywózkę panu burmistrzowi".
Afera w Łasku. "Kontrolerom zabrakło języka w gębie" - red. Tomasz Molga
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Polak oraz lokalni działacze PiS dokonali kontroli w ciepłowni w Łasku (woj. łódzkie), aby udowodnić, że dramatyczne podwyżki rachunków to wina samorządowców. Według świadków rozmów, kontrolerom "zabrakło języka w gębie", gdy uzmysłowiono im, iż taryfę zatwierdził szef Urzędu Regulacji Energetyki (powołany przez premiera Morawieckiego), a limity podwyżek wymyśliła sama minister Anna Moskwa.Minister klimatu Anna Moskwa obiecała latem 2022 roku zatrzymanie podwyżek za ogrzewanie na poziomie 42 procent. Jak już informowaliśmy w WP, nie udało się tego zrealizować. Od końca grudnia w całym kraju lokalnymi społecznościami wstrząsają wiadomości o rujnujących podwyżkach za ciepło. Może to być 100, 240, a nawet 432 procent. W liczącym 16 tys. mieszkańców Łasku (woj. łódzkie) po podwyżce metr sześcienny ciepłej wody może w niektórych blokach kosztować nawet 100 zł, czyli trzykrotnie więcej niż w znacznie bogatszej Warszawie.
Przez wzrost cen ogrzewania miesięczny czynsz za około 60-metrowe mieszkanie w Łasku dochodzi do nawet 1200 zł. Wiadomość o podwyżkach trafiła do mieszkańców w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Już 4 stycznia około 200 oburzonych osób stawiło się pod urzędem miasta. Towarzyszący protestującym poseł Piotr Polak i radny Przemysław Urban (obaj z partii Prawo i Sprawiedliwość) twierdzili, że podwyżki to wina burmistrza, bo to on odpowiada za miejską spółkę ciepłowniczą.
Afera o 42 procent. W rzeczywistości podwyżki mogą być niebotyczne
Członkowie PiS i relacjonująca protest regionalna TVP powoływali się na istnienie ustawy, "której zapisy zabezpieczają mieszkańców przed podwyżkami wyższymi niż 42 proc.". Ale jak już wyjaśnialiśmy w WP, "limit podwyżek do 42 proc." to nieprawdziwe sformułowanie, którym na przełomie sierpnia i września posługiwała się minister klimatu Anna Moskwa.
W rzeczywistości w ustawie o szczególnych rozwiązaniach w zakresie niektórych źródeł ciepła zapisano limity cen, przy których zaczyna działać mechanizm rządowych rekompensat dla ciepłowni. Odbiorcy nie zapłacą za ciepło więcej niż 150,95 zł/GJ dla ciepła wytwarzanego na podstawie gazu ziemnego lub oleju opałowego oraz 103,82 zł/GJ dla ciepła wytwarzanego z pozostałych źródeł. Gdy ciepłownia ma wyższe koszty, pokrywa je rekompensata.
Skąd więc wysokie podwyżki wyrażone w procentach? W 2022 roku średnia cena sprzedaży ciepła wytworzonego ze źródła opalanego gazem wynosiła w Polsce 71 zł za GJ. Tymczasem limit ceny zapisany w ustawie o rekompensatach to 150,95 zł. Daje to przestrzeń na ponad 100-procentową podwyżkę. Tłumaczyła to w tekstach Wirtualnej Polski Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowa Urzędu Regulacji Energetyki. Wbrew twierdzeniom minister Moskwy, prezes URE jeszcze jesienią ostrzegał, że podwyżki za ciepło - pomimo ustawy - mogą być wysokie.
Wzrost cen jest haniebny. "Niech Warszawa to przyzna".
Jak dowiaduje się WP, pod tą możliwością wysokich podwyżek kryje się właśnie przypadek miasta Łask, w którym działa system małych ciepłowni gazowych i węglowych. W 2022 roku cena ciepła wynosiła tam 60 zł za GJ, ale od stycznia to już 292 zł. Taką taryfę zatwierdził URE, gdy Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej powołało się na wzrost cen gazu.
Jak tłumaczy w rozmowie z WP burmistrz miasta Łask Gabriel Szkudlarek, ustawowa rekompensata nie może pokryć ogromnego wzrostu kosztów związanych z zakupem gazu i przesyłem ciepła.
- Jest mi przykro, że do sprawy wkradła się wielka polityka, rozgrywki i przerzucanie odpowiedzialności rządzących państwem na Bogu ducha winnych samorządowców - mówi nam burmistrz Szkudlarek. - Solidaryzuję się z mieszkańcami, bo wzrost cen jest haniebny. Niech politycy z Warszawy mają odwagę powiedzieć, że takie decyzje podjęli - dodaje.
Burmistrz wraz prezesem ciepłowni w Łasku opublikowali pismo adresowane do premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Jacka Sasina i minister Klimatu Anny Moskwy, w którym domagają się zmiany przepisów. Z kolei inż. Ireneusz Nowakowski, prezes Łaskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zachęca swoich lokatorów do podpisywania petycji skierowanej do premiera Morawieckiego. - No przecież sama minister Anna Moskwa mówiła, że podwyżki za ciepło będą zatrzymane na poziomie 42 procent. My mamy podwyżkę o 200 procent. To ja obrywam za to po głowie! - tłumaczy. Prezes Nowakowski twierdzi też, że zainteresowanie składaniem podpisów jest duże. Ich liczby nie potrafił jednak podać.
Jak dowiaduje się WP, działacze PiS wraz z posłem Polakiem 9 stycznia zorganizowali kontrolę poselską w ciepłowni oraz u burmistrza. Według relacji uczestnika rozmów, po kontroli nie zgłoszono uwag. Kontrolującym miało za to "zabraknąć języka w gębie", gdy uzmysłowiono im, iż taryfę dla ciepłowni zatwierdził prezes URE nominowany przez premiera Morawieckiego. Z kolei limity podwyżek, które padają w ustawie, określiła minister Anna Moskwa. Poseł Polak nie przesłał WP swojego stanowiska w sprawie podwyżek i ustaleń z kontroli.
Miasto Łask podzieliło się na dwa obozy. Ci, którzy wierzą burmistrzowi, piszą na Facebooku: "A kłamliwa TV PiS opowiada, jak to dbają o obywateli, zwłaszcza emerytów, którzy nie będą mieli na chleb. Ciekawe, ilu zagłosuje na kłamców". Sympatycy działaczy PiS ripostują: "najwyższy czas brać taczkę i zapewnić ostatnią wywózkę panu burmistrzowi".